sobota, 25 maja 2013

Drugi

Tydzień temu opisywałam Wam moje zmagania z dietą, jak szybko lecą moje kilogramy itp itd, i chyba zachwaliłam Dr Dukana i niesamowite efekty jego diety. Waga stanęła jak wryta na 2 tygodnie, nie
wiedziałam o co chodzi, aż w końcu zaczęłam snuć domysły, może hormony? może woda w organizmie  Czekalam 2 tygodnie aż w końcu zaczęłam układać sobie wszystko do kupy, w ostatnich tygodniach miałam niepohamowaną chęć na słodkie rzeczy. Potrafiłam wsypać 6 łyżek mleka w proszku, łyżke słodziku, kakao,  ociupinkę wody i wciągnąć od razu, a no i zapić pół butelki sprite zero, fanty zero lub coli zero. Zaczęły się problemy trawienne, bóle brzucha, spadek motywacji do diety. Niby nie jadłam słodzika codziennie, codziennie nie piłam gazowanego, ale zdołało zatrzymać to moją wage na dwa tygodnie, dołączając do tego niesamowite bóle brzucha. To, że napoje gazowane powodują wzdęcia itd wiedziałam już dawno, i przyznaje się bez bicia nie powinnam pić ich dużo. Zainteresowałam się wpływem aspartamu na organizm, i jak zapewne zgadniecie, ile ludzi tyle opinii. Na każdego działa inaczej i nie jest to wielkie odkrycie, ale postanowiłam powrócić do rygorystycznego sposobu dietowania (rygorystycznego dla cukrów i napojów gazowanych ). Postanowiłam odstawić gazowane, wszelkie słodziki na tydzień czasu i sprawdzić co stanie się z moją wagą.Był to plan czterech herbat który opracowałam bo picie dwóch litrów wody było dla mnie męczące. Do śniadania zaczęłam pić kawę z odtłuszczonym mlekiem , kawa przyspiesza przemiane materii, później na zmianę szklanka wody i szklanka herbaty. Oczywiście nie jest to jeden rodzaj herbaty, piję zieloną, czerwoną, spalającą i czarną. Nie na zmus, powolutku, tak obym wyrobila się w wymaganych 2 litrach i co zaobserwowałam po dwóch dniach? waga spadła o 800 g w ciągu jednego dnia, kłopoty z brzuchem się skonczyły, a mnie spadł kamień z serca bo już myślałam, że robię coś nie tak. Swoją drogą dukanowanie zmusiło mnie do robienia własnych przetworów, pieczywa, itd. Własnoręcznie zrobiony ser nie zawiera prawie nic tłuszczu , kiedy sklepowe mają ich aż prawie 30 %. Można zrobić tyle ciekawych rzeczy, o których nawet nie miałam pojęcia przechodząc na dukana. Dla mnie było to ot co  jedzenie jajek na sniadanie i łyżki otręb na lunch. I z tego miejsca chciałabym polecić bloga http://zkotemwkuchni.blogspot.com ,z którego czerpię inspirację do różnorodnych dań , dzięki temu dieta nie jest wieczną katorgą złożoną z jajek i łyżki otręb ;)

sobota, 18 maja 2013

Pierwszy

Myślę, że każdy z Was wie, że najtrudniej jest zacząć. Dzisiejszym tematem mojej notki będą diety i ogólny styl odżywiania.
Wiele razy w szczególności my -kobiety idziemy ulicą i widząc szczupłą kobietę myślimy " co ona je, że ma takie nogi" oczywiście nie piszę o każdej z nas ,ale z reguły tak jest. Żyjemy w erze diet, zdrowego stylu życia, ekologii itd, kiedy z drugiej strony pięknie witają nas KFC, Mc Donaldsy, Burger Kingi i różnego rodzaju budki z kebabami, za każdym razem wymówka jest jedna '' od czasu do czasu mi nie zaszkodzi" i owszem, nie zaszkodzi jeżeli będziemy jeść to z umiarem. Oczywiście każda z nas ma inny organizm : jedna może zjeść 5 zinger towerów i być chuda jak patyk, a druga zje pół a na drugi dzień wita z wagą kolejny nowy kilogram. Ja niestety należę do tej drugiej grupy.Mam tendencję do tycia. Dwa lata temu postawiłam na dietę kopenhaską i schudłam do wymarzonej wagi, owszem było bardzo trudno, słabo, ale dałam radę nawet bez gumy do żucia ani złamanego tic taca.  W zimę całkowicie nie uważałam na to co jem, jadłam wszystko na co miałam ochotę, o każdej porze dnia i nocy. O 23 miałam ochotę na tosta z podwójnym serem? czemu nie, o 3 w nocy popcorn do filmu? też nie odmówiłam. Powoli czułam jak ubrania stają się coraz ciaśniejsze . W końcu pewnego dnia weszłam na wagę, to co zobaczyłam stanowczo przekroczyło moje oczekiwania. Chciało mi się płakać, później tłumaczyłam to sobie PMS, i jadłam dalej tak jak wcześniej. Po miesiączce weszłam ponownie na wagę a tam nic się nie zmieniło. Byłam smutna, czułam się grubo , ale nie wiedziałam za bardzo co mam z tym zrobić. Na początek zaczęłam biegać i jeden dzień być na diecie, niestety święta wielkanocne pokrzyżowały mi plany. Na jakieś 2 tygodnie zapomniałam o wszelkich dietach, starałam się jeść z umiarem, ale nadal jadłam tosty itd. Pewnego dnia poszłam z siostrą na zakupy, kupowała dużo warzyw mrożonych, wody, owoców. Była pierwszy dzień na diecie, nic sobie z tego nie robiłam. Żyłam w przekonaniu , że żadna dieta mi się nie uda , ponieważ mam za słabą wolę. Na kolację jadła grejpfruta, a ja pizze. Skończyłam posiłek i pomyslałam, dlaczego nie spróbować, idę na diete! . Nie była to jakoś bliżej określona dieta. Pierwszego dnia jadlam grejpfruty, gotowane warzywa. Nie zaprzeczam, pierwsze dni było trudno jeść mniej, nie jesć po 18. Kiedy byłam głodna podjadalam śliwki suszone, ale po pierwszym tygodniu waga pokazała 4 kg mniej. Byłam zachwycona i tak zgadałam się z moją koleżanką, że obydwie spróbujemy diety Dr Dukana, czyli diety proteinowej. Ona była bardziej doświadczona zatem wytłumaczyła mi co i jak. Byłam przygotowana na to ,że będę jeść mniej, wiedziałam ,że będzie mi brakować owoców i warzyw. Pierwsze 10 dni białka zleciało bardzo szybko, byłam o 8 kg lżejsza. Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie to wspaniale uczucie wchodzić rano na wagę i widzieć mniej kilogramów. Teraz jestem na drugiej fazie, od 2 tygodni prawie i moja waga jest łącznie 11 kg mniejsza. Moim celem jest zgubienie jeszcze pięciu kilogramów,ale jestem pełna zapału. Pomagają mi przepisy na przepyszne dania z białka, są różnorodne co nie pozwala mi na odstępstwa. Jedynym małym grzeszkiem na moim sumieniu jest popijanie od czasu do czasu coli light i sprita zero, ale lepsze to niż jedzenie hamburgerów po kątach. Zatem jeżeli chcecie schudnąć nie poddawajcie się, trenujcie silną wolę do upadłego i walczcie o wymarzone efekty.